- 20 lipca 2018
Jak może wpłynąć na nas zaskoczenie? Posłuchajcie historii, która przydarzyła mi się jakiś czas temu.
Wraz ze znajomą postanowiłyśmy wybrać się na wycieczkę na Słowację. Pierwsza przygoda spotkała nas ledwo wyjechałyśmy z bramy, ani ja ani moja znajoma nie zdążyłyśmy jeszcze zapiąć pasów. A tu, po ujechaniu może 50 metrów, ujrzałyśmy radiowóz i miłych panów policjantów zaopatrzonych w lornetki, wypatrujących takich jak my delikwentów, co nie zważają na bezpieczeństwo i przepisy.
Moja znajoma, kobieta obeznana nieco z psychologią, przytomnie zahamowała i zatrzymała się tuż obok radiowozu, nim policjant zdążył dać jej jakikolwiek sygnał. Następnie uchyliła szybę i z uśmiechem zapytała:” Przepraszam, może panowie mi powiedzą gdzie tu jest najbliższy kantor?”
Twarz policjanta wyrażała bezbrzeżne zdumienie, przecież ta sekwencja zupełnie nie tak powinna wyglądać. Przez chwilę nie mógł się otrząsnąć, a potem z wahaniem udzielił odpowiedzi na zadane pytanie. Moja znajoma podziękowała z uśmiechem i odjechała, nim funkcjonariusz zdołał przypomnieć sobie o pasach. (Które pospiesznie obie zapięłyśmy).
W ten sposób uniknęłyśmy mandatu. Broń Boże nie nawołuję tu do łamania przepisów czy oszukiwania policjantów, ale ta historia wspaniale ilustruje pewne psychologiczne zjawisko. W taki właśnie sposób zaskoczenie działa na nasz mózg. Na przykład gdy słyszymy głośny dźwięk i przez chwilę nie wiemy co to, albo gdy dzieje się coś zupełnie nie pasującego do sytuacji ( jak w opisanym przykładzie), nasz mózg przez chwilę „szuka”, uruchamia się reakcja reorientujaca. Trwa to bardzo krótko, ale jeśli w tym momencie ktoś coś do nas powie, to istnieje szansa, że nasz mózg potraktuje to jak sugestię, sposób wyjścia z niejednoznacznej sytuacji. Właśnie to zjawisko wykorzystują często adepci hipnozy scenicznej, uzyskując spektakularny efekt.
Okazuje się, że wiedza o nim może być bardzo użyteczna także w codziennym życiu. Niedawno czytałam książkę pewnego zainteresowanego psychologią iluzjonisty, w której opisuje, jak znajomość powyższej zasady uchroniła go przed napadem. Zaskoczył napastnika wypowiedzeniem zupełnie nie pasującego do sytuacji zdania, po czym, nim ten się otrząsnął, zdołał zagadać go na tyle, by móc się w spokoju oddalić.
Na swoje szczęście nie miałam dotąd okazji sprawdzenia powyższego w praktyce, ale na wszelki wypadek mam już przygotowane na podobną okazję stosowne zdanie. Brzmi ono:” A ziemi się nie odwraca.” ??? Już wyjaśniam, całkiem niedawno dowiedziałam się, że przy przekopywaniu grządek nie powinno się odwracać ziemi łopatą (co dotąd czyniłam). To też powiem, tytułem wyjaśnienia, do potencjalnego napastnika (bo chodzi o to, żeby od razu zacząć mówić i to najlepiej z sensem), następnie będę tłumaczyć, jak takie odwracanie szkodzi organizmom żyjącym w glebie i jest niezdrowe dla roślinek itd., w nadziei, że da mi to czas, by umknąć gdzie pieprz rośnie.
Wolałabym jednak testować siłę zaskoczenia w bardziej sprzyjających okolicznościach. A jest to siła niemała.